wtorek, 23 sierpnia 2016

A tak to wszystko się zaczęło.... :)

Dawno, dawno temu w szkole na lekcji techniki nauczycielka starała się nauczyć nas szydełkowania.... Ta godzina była drogą przez mękę dla większości klasy, także dla mnie. Wydziergałam kilka oczek, które nagle przez mój nieostrożny ruch gdzieś zniknęły.... I tak w kółko przez 45 minut.... Po tej lekcji postanowiłam, że już nigdy w życiu nie chwycę szydełka do ręki. Jednak po kilkunastu latach spodobały mi się różne cuda, które zobaczyłam podczas wizyty u kuzynki - zapalonej twórczyni różnych szydełkowych dzieł. Przekonała mnie ona (do dziś nie wiem jak to zrobiła :-)) do spróbowania jeszcze raz ...  Zaryzykowałam i kupiłam kilka motków włóczki....


... i pod czujnym okiem mojej nauczycielki zaczęłam dziergać. Stosunkowo łatwy wzór, przyjemna w dotyku włóczka i słowa zachęty doprowadziły do powstania stu kolorowych kwadratów:) Po ich połączeniu ( i kilkunastu miesiącach pracy w wolnych chwilach) powstało moje pierwsze dzieło - kolorowy kocyk:)














Moim przyjaciołom z dzieciństwa bardzo się podoba:) A Wam?;) 
Pozdrawiam kolorowo:)









1 komentarz:

  1. :* :) Cudny!!! A ja pękam z zazdrości, bo jeszcze nie wydziergałam dla siebie żadnego kocyka! ;) Chyba u Ciebie zamówię ;)))

    OdpowiedzUsuń